Bardziej tu odludnie niż w innych parkach; mniej biegaczy, mniej grupek młodych mam z wózkami – może dlatego, że Bellevue leży na skalistym wzniesieniu?
A może dojście tu przez ruchliwe skrzyżowanie odstrasza? Tak, czy inaczej, idąc tutaj możemy liczyć na chwilę samotności.

Bellevueparken leży w centralnej dzielnicy Sztokholmu, Vasastan, na jej północnych obrzeżach, graniczących z wodami zatoki Brunnsviken. Można na jego teren wejść z kilku stron, my wybieramy aleje Bellvuevägen; idziemy nią nieco pod górę, by po kilku minutach znaleźć się prawie na szczycie pagórka, gdzie stoi kilka drewnianych budowli. Są wiekowe, zadbane i choć wyglądają skromnie, okazują się mieć historię związaną ze znanymi osobistościami Sztokholmu.

Dworek Pascha – tu prosimy nie mylić z tureckim paszą, – Pasch to nazwisko; Johan Pasch (1706 -1769) był w Szwecji jednym z najbardziej wziętych artystów malarzy swojej epoki. Spod jego pędzla wyszły liczne portrety i dekoracje pałacowych ścian i sklepień.

Dworkowy budynek powstał w 1724 na zamówienie pewnego bogatego kupca handlującego śledziami, potem przechodził z rąk do rąk aż wpadł w oko malarzowi, który będąc na świeżo po wyprawie do Italii, zarządził przebudowę. Po śmierci Pascha jego przyjaciel sprzedał dworek arystokracie Carlowi Sparre (1723 – 1791), ten zainstalował w nim swoją znaczącą kolekcję dzieł sztuki i obok postawił jeszcze jeden dom, zwany drewnianym pałacem Sparre´go.

W późniejszych latach adaptowano willę Pascha na tkalnię jedwabiu – była wtedy wśród szwedzkich wyższych sfer moda na produkcję tej tkaniny – sadzono morwy, hodowano jedwabniki i nić się przędła… Niestety bez sukcesów, morwy nie czuły się dobrze w tej okolicy. Choć na przykład w królewskim parku Drottningolm eksperyment powiódł się lepiej i trwał znacznie dłużej.
Kolejny etap historii dworku, to schronienie dla niezamężnych matek, które tutaj mogły otrzymać pomoc.
Podczas II Wojny Światowej mieszkały tu fińskie dzieci, które Szwecja na czas wojny przyjęła za zgodą rodziców, by zapewnić im nieco lepsze warunki życia w obliczu wojny i biedy panującej u sąsiadów.
Dziś można lokale wynająć na konferencję albo jakąś większą imprezę firmową czy prywatną uroczystość.

Idąc dalej mijamy drewniane stajnie, tę rolę spełniały za czasów, kiedy mieszkańcy dworków mieli konie. Z początkiem XX w budynki przejęło Sztokholmskie Towarzystwo Hodowców Gołębi Pocztowych.

Gołębiarze chyba nadal są w jego posiadaniu, choć niewiele się tu dzieje. Podobno wysokość wzgórza doskonale nadaje się do trenowania takich właśnie gołębi.

Zaraz obok dawnych stajni możemy skalistą dróżką wspiąć się na sam szczyt równie skalistego pagórka i podziwiać panoramę okolicy, w tym wód zatoki Brunnsviken. To właśnie ten widok dał parkowi nazwę Bellevue (od francuskiego „piękny widok”).

Oprócz zabudowań jest też w tej okolicy spory, rzucający się w oczy i samotnie stojący posąg – to August Strindberg patrzy stąd w przestrzeń. Autorem rzeźby jest właściciel kolejnego, ostatniego już tutaj budynku, Carl Eldh – wysoko ceniony tu rzeźbiarz, autor wielu pomników, które można podziwiać w wielu miejscach Sztokholmu i innych szwedzkich miast.

Willa rzeźbiarza jest architektonicznie znacznie bardziej oryginalna niż pozostałe domy – powstała dużo później, a za jej projekt odpowiada sam Ragnar Östberg, architekt sztokholmskiego ratusza; budynku, którego sylwetkę nie sposób w mieście pominąć – jest symbolem Sztokholmu.

Tu, w na wzgórzu Carl Eldh miał swoje atelier, dziś działa w nim muzeum poświęcone pracom artysty założone przez jego rodzinę i aż do roku 2000 prowadzone przez córkę rzeźbiarza.

Na tym etapie można powiedzieć, że pierwszą część parku mamy za sobą – po doznaniach kulturalnych czas na przyrodę, schodzimy więc ze wzgórza i po chwili jesteśmy nad wodą i właściwie dopiero teraz w parku.

Bellevue to założony w XVIII w park w stylu angielskim, dużo tu dzikiej zieleni, krętych ścieżek, którymi można także iść nad wodą. Od nas zależy, czy trzymamy się linii brzegu, czy wchodzimy w zarośla.


Po minięciu przystani, dochodzimy do kolejnego ”świadka historii” to dawny „Dworek koniuszego”, Stallmästargården. Dziś mieści kawiarnię, restaurację a nawet hotel, ale pamięta czasy Królowej Krystyny, powstał bowiem w XVII w.

Krystyna, znana również z tego, że lubiła jeździć konno, podobno często galopowała w tych okolicach i tak spodobała się jej siedziba koniuszego Ebbe Håkanssona, że raz nawet świętowała w dworku Misdommar. To po tej wizycie, właściciel zabudowań zdecydował się na otwarcie tu zajazdu i gospody.

Tutejsza restauracja, mimo, że na obrzeżach miasta, cieszy się bardzo dobrą sławą i była od dawna prowadzona przez czołówkę szwedzkich mistrzów sztuki kulinarnej.

A jeśli zdarzy Ci się wizyta w Sztokholmie podczas adwentu, rozważ przyjście do Stallmästargården na tzw. Julbord – to szwedzki stół ze świątecznymi przysmakami. Zachowano tu klimat dawnych wnętrz, a kuchnia dba, żeby potrawy były przyrządzane i serwowane zgodnie z najlepszą tradycją. Mówimy to z własnych doświadczeń.

Tak, park Bellevue ma piękny widok, pozwala też zajrzeć w historię Sztokholmu…
Jak się tu dostać?
Spacerem:
Najlepiej zadbać o to, by znaleźć się na ruchliwym rondzie Roslagstull. Znajduje się ono na północny miasta i dojść tu można idąc do samego końca (w takt rosnących numerów domów) ulicami Valhallavägen albo Birger Jarlsgatan.
Przechodzimy na drugą stronę ronda i po lewej stronie mamy aleję Bellevuevägen. Wchodzimy w nią i kontynuujemy spacer.
Środkami komunikacji miejskiej:
Do ronda Roslagstull dojeżdżamy:
– metrem do stacji Odenplan,
– z Odenplan autobus linii 50 w kierunku na Stora Lappkärrsberget
albo
– metrem do stacji Östermalmstorg
– z przystanku Stureplan autobus linii 2 w kierunku na Norrtull